Wiara i zaufanie czynią cuda - rozmowa z Georgiosem Dikaioulakosem, trenerem reprezentacji Łotwy oraz Fenerbahce Stambuł
Georgios Dikaioulakos pojawił się w połowie sezonu 2010/2011 w Lotosie Gdynia i zrobił prawdziwą furorę. Teraz skupia się jednak na odpowiednim przygotowaniu reprezentantek Łotwy do EuroBasketu, który 18 czerwca rozpocznie się w Polsce. Podczas jednego z meczów kontrolnych, Łotyszki zdołały ograć biało-czerwone. O tym meczu oraz o powitaniu w Stambule opowiada grecki szkoleniowiec portalowi SportoweFakty.pl.
Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk: Po serii kilku porażek w meczach sparingowych, pańskie podopieczne w końcu wygrały mecz, pokonując Polki na turnieju w Karlovych Varach. Mecz ten miał dwa zupełnie odmienne oblicza...
Georgios Dikaioulakos: Jeśli chodzi o spotkanie przeciwko reprezentacji Polski, to był to bardzo ciężki dla nas mecz. Rozpoczęliśmy spotkanie bardzo źle i nie potrafiliśmy znaleźć naszego rytmu gry. Stąd brało się bardzo dużo błędów i niecelnych rzutów. W tym samym czasie Polki grały bardzo cierpliwie i na tyle sprytnie, że my mieliśmy ogromne problemy.
W przerwie Łotyszki przeszły jednak niesamowitą metamorfozę i przejęły inicjatywę na parkiecie.
- W przerwie uświadomiłem zawodniczkom, że musimy być zdecydowanie bardziej agresywni w defensywie. To okazało się kluczem do odrabiania strat. Dobra defensywa dała nam łatwe punkty z szybkich ataków. Dodatkowo nasza dobra gra w obronie złamała grę Polek, które w drugiej połowie zdołały wywalczyć zaledwie 16 punktów.
W dogrywce defensywa nadal funkcjonowała bez zarzutu i Łotwa w końcu mogła opuścić parkiet jako zwycięzca.
- W dogrywce przewaga psychologiczna była już po naszej stronie i wiedzieliśmy, że zdołamy ten mecz wygrać. Jestem szczęśliwy, ale i jednocześnie nieszczęśliwy. Takie spotkania turniejowe czy pojedyncze towarzyskie są wykorzystywane do sporządzania odpowiednich notatek, żeby wiedzieć co można poprawić naszej grze i nad czym trzeba mocno pracować.
Jak ważne są dla pana wyniki meczów sparingowych? W takich spotkaniach uwaga bardziej zwracana jest na wynik, zwycięstwo czy grę zespołu i to, nad czym trzeba jeszcze pracować?
- Podejrzewam, że nie tylko dla nas, ale dla każdej drużyny uczestniczącej w EuroBaskecie, najważniejszy będzie właśnie sam turniej. Aktualnie wyniki nie są najważniejsze. Zwycięstwa, dobra gra i dobre wyniki mają przyjść na samym turnieju. Tam chcemy uzyskać jak najlepszy wynik i wtedy trzeba będzie pokazać wszystko, co najlepsze.
Czy można być zatem usatysfakcjonowanym, że gra zespołu z meczu na mecz, a może nawet z minuty na minutę, idzie w odpowiednim kierunku?
- Trudno powiedzieć, żebym był usatysfakcjonowany. Wciąż bowiem nie gramy tak, jak powinniśmy. Nadal szukamy chemii w zespole, a zespół nie ma automatyki, a to bardzo ważne, bo tak grają wszystkie najlepsze drużyny na świecie. Kilka zawodniczek musi również nabrać świeżości, bowiem sezon był ciężki, a w okresie przygotowawczym również trenujemy bardzo mocno. Niektóre zawodniczki zatem dopiero w ostatnim tygodniu przed turniejem będą w stanie zrobić największy krok do przodu ze swoją formą.
Czy zatem można powiedzieć, że Georgios Dikaioulakos nie jest na chwilę obecną zadowolony z niczego, co prezentują koszykarki reprezentacji Łotwy?
- Szczerze mówiąc są rzeczy, z których jestem zadowolony, a jedną z takich na pewno jest gra w defensywie. Nasz zespół nie ma wielkich strzelców w swoim składzie, dlatego defensywa będzie szalenie ważna. W każdym elemencie gry musimy grać niemal perfekcyjnie i traktować to jako bazę szkoleniową na przyszłość.